powrót                                                                                     LONGIN JAN OKOŃ

Ich twórczość rodziła się tutaj

 

W latach międzywojennych trzy szkoły średnie współzawodniczyły o palmę pierwszeństwa. Były to: seminarium nauczycielskie męskie (w 1938 roku przemianowane na liceum pedagogiczne), seminarium nauczycielskie żeńskie i humanistyczne gimnazjum i liceum im. St. Czarnieckiego. Te trzy placówki wywierały poważny wpływ na atmosferę kulturalną miasta. Była to zasługa wybitnych nauczycieli, ofiarnie poświęcających się młodzieży.

Która z wymienionych szkół dominowała, nie sposób dziś ustalić. Były to placówki na bardzo wysokim poziomie. Każda z nich wniosła w oświatę i kulturę swoiste, niewymierne wartości.

Szczególna rywalizacja istniała między liceum im. Czarnieckiego, a seminarium nauczycielskim męskim. Jedną z dziedzin tego współzawodnictwa był młodzieżowy ruch literacki.

Seminarium nauczycielskie od roku 1925 wydawało redagowany przez uczniów (pod opieką nauczycieli) miesięcznik "Pióro", w którym zdolniejsi publikowali swoje prace i pierwsze literackie próby. Czarniecczycy także mieli własne pismo. Był nim "Wzlot" wychodzący od 1932 roku (nie licząc wcześniejszych różnych jednodniówek).

Młodzież miała więc warunki do literackiego startu. Wśród licznych publikacji, poziomem swoim zwracają uwagę utwory - Czesława Łagody, Zdzisława Gajdzińskiego, Adama Pyzika, Feliksa Lichnickiego, Władysława Jankowskiego, Mieczysława Tronczyńskiego, Waldemara Babinicza...

W roku 1934 młodzi literaci wywodzący się z seminarium powołali do życia zespół poetycki "Pryzmaty". Weszli doń: Zdzisław Popowski, Wacław Mrozowski, Wacław Iwaniuk, Czesław Morawski i Wiktor Matyszczuk. W roku 1936 "Pryzmaty" przestały istnieć, bo członkowie tego zespołu rozsypali się po kraju.

Utalentowani uczniowie z liceum Czarnieckiego zorganizowali w roku 1935 grupę literacką "Wiry" Weszli do niej: Adam T. Pyzik, W. Jankowski, F. Lichnicki, M. Tronczyński, Cz. Łagoda, Z. Gajdziński, T. Zygmunt. W miesięczniku "Wzlot" znajdują się ich poetyckie kolumny. Grupa ta - ze zrozumiałych powodów - przestała istnieć w roku 1937, gdy jej członkowie podjęli pracę poza terenem regionu chełmskiego.

Spośród wymienionych wydali samodzielne tomiki poetyckie, jeszcze jako licealiści - Tadeusz Zygmunt "Lirykon" (1935) i Adam T. Pyzik "Oblicze" (1936). Wszyscy publikowali swe utwory w prasie lubelskiej i ogólnopolskiej.

W czasie drugiej wojny światowej zginął śmiercią lotnika nad Berlinem Feliks Lichnicki, a Czesław Łagoda - również jako pilot - poległ w powietrznej bitwie nad Wielką Brytanią.

Po zakończeniu wojny, po roku 1944, nikt z wyżej wymienionych nie podjął oficjalnej działalności literackiej. Jedynym spośród Czarniecczyków, który uzyskał pisarski rozgłos, był Waldemar Babinicz, ur. 13 sierpnia 1902 r. Debiutował jako publicysta w 1936 roku, ale pierwszy tom opowiadań "Zielone pochodnie" wydał w roku 1954. W sumie ogłosił dwadzieścia książek: 10 powieści, 7 tomów opowiadań i 3 tomy reportaży. Do najciekawszych utworów należą: "Szeroki świat" - 1955, "Złota woda" - 1960, "Rówieśnicy" - 1965 i "Fontanna" - 1967. Tematykę chełmską i epizody zaczerpnięte z liceum zamknął w powieści "Obecny" - 1962.

Babinicz prowadził głośny Uniwersytet Ludowy w Różnicy. Pod koniec życia zamieszkał w Nałęczowie. Należał do lubelskiego oddziału ZLP. Zmarł 21 kwietnia 1969 roku w Lublinie.

Przez całe życie utrzymywał bliskie kontakty ze swoja szkołą i profesorami.

Z powojennej generacji jako pierwszy sięgnął po literackie laury Marek Adam Jaworski. Dziś redaktor naczelny "Kameny". W latach czterdziestych licealista publikujący swoje wiersze i artykuły w lubelskiej prasie. W roku 1959 wydał tomik poetycki "Wisła w Kazimierzu" i porzucił poezję dla publicystyki i prozy. W roku 1980 ogłosił powieść dla młodzieży pt. "Drewniane szable", której akcja toczy się na terenie Chełma.

Po nim ujawnił swój talent Józef Wiesław Zięba, wydając tomiki poetyckie: "Stęskniony krokodyl" (1957), "Wierność cieni" (1961), "Świadectwo istnienia" (1970), "Z dalekich wypraw" (1972) oraz tom opowiadań "Szklaneczka króla Stasia" (1977) i powieść "Dzierżak" (1978).

W roku 1971 ukazał się arkusz poetycki Zbigniewa Waldemara Okonia "Żołnierze kredowych wzgórz", a później "Niecierpliwość drzewa" (1979). W bieżącym roku nakładem Wydawnictwa Lubelskiego ukaże się interesujący zbiór liryk o zabarwieniu społecznym pod tytułem "Onieśmielanie zmierzchem" a w niedalekiej przyszłości tom opowiadań.

Dojrzałą i refleksyjną poezję prezentuje w swej twórczości Waldemar Michalski, który dotychczas wydał: "Pejzaż rdzawy" (1973), "Ogród" (1977) i "Głosy na wersety" (1979).

Poważne miejsce zajął w poezji Jerzy Krzysztof Misiec, współredaktor kwartalnika "Akcent" i autor zbiorów poetyckich: "Zaproszenie na jutro" (1976), "Będziesz jeszcze żył" (1978), "Pisanie życiorysu" (1980) i "Ballady i bilanse" (1983).

Jego rówieśnikiem i kolegą ze szkolnej ławy jest Wiesław Aleksander Kałabun - autor ciekawych "Psalmów pomyślności" (1978), przygotowujący do druku nowy tom wierszy.

Zupełnie odrębną twórczość poetycką, bo satyryczną, prezentuje Mirosława Knorr. Dotychczas wydała: "Igraszki z pazurem" (1960), "Chwasty polskie" (1963), "Ikebana z jeża" (1967), "Kwilę paszkwile" (1971) i "Po rżysku na bosaka" (1978).

Utwory wszystkich wymienionych tutaj autorów, związanych latami nauki z gimnazjum i liceum im. St. Czarnieckiego, prezentują wysokie wartości artystyczne, wnoszą cenny wkład w kulturę nie tylko makroregionu.

Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że w okresie przed i po wojnie w liceum uczyli języka polskiego: poeta K. A. Jaworski (choć pełny etat miał w seminarium); Stefan Mrożkiewicz - autor licznych dramatów wystawianych w Teatrze Ziemi Chełmskiej i na scenach szkolnych, choćby "Szarlatan" czy "Otwarte oczy"...; Zofia Książek, Władysław Adam Pluta, Barbara Pośpiech - wielcy miłośnicy literatury i wyśmienici nauczyciele; Kazimierz Janczykowski i wielu, wielu im podobnych. Dzięki właśnie takim profesorom wyszli ze szkoły wcale nie tuzinkowi literaci.

Tę grupę ludzi pióra trzeba poszerzyć o całą plejadę dziennikarzy i uczonych, którzy wyszli z liceum Czarnieckiego. Warto by ktoś poświęcił im oddzielne opracowanie lub choćby szkic...

Wśród absolwentów gimnazjum i liceum im. Stefana Czarnieckiego są literaci i uczeni, redaktorzy i działacze polityczni, lekarze i architekci, fachowcy różnych specjalności i organizatorzy społecznego życia... Efekty ich pracy świadczą w dużej mierze o wysokich wartościach chełmskiej uczelni.

Z okazji święta szkoły warto zadumać się nad źródłem jej wielkich sukcesów...

MAREK ADAM JAWORSKI

PRZED NOCĄ

Nad łąką nocy cień się skrada.

Ciemnieją złote kłosy chleba.

Jest cisza. Tylko szum owadów

nie daje usnąć młodym drzewom.

Na niebo rude od zachodu

wtacza się wóz - lecz bez woźnicy.

Turkot nie stłumi żabich modłów

i furman biczem nie zakrzyczy.

A człowiek staje zadziwiony

spokojem, który sercem leczy,

aby zmysłami chwile chłonąć

i kochać znowu proste rzeczy.

(1948)

(Z tomu "Wisła w Kazimierzu" - 1959)    

 

WALDEMAR MICHALSKI

ŁOTR I SYZYF

Jest we mnie syzyf uparty

który nadzieję rozsadza jak drzewa

między wszystkie kąty świata

i zakamarkach szarych komórek.

Jest we mnie łotr

który jeszcze dziś spróbuje noża

lecz jutro pożegna noc

dławiącą się w rynsztoku ulic.

Jest we mnie głód i nadzieja

które z torbą chodzą w parze:

Łotrze oto wzywa cię drzewo

Syzyfie miej w swej opiece

wszystkich samobójców świata.

(Z tomu "Głosy na wersety" - 1979)      

 

JERZY K. MISIEC

IDZIESZ DO MNIE

sen jest pustynią

pustynia barwą głodu

głód rozognioną powieką

powieka śmiercią nocy

noc jest nie domknięta

jak drzwi

za nimi gwiazda

idziesz do mnie

po prostej równoległej.

(1976)

(Z tomu "Ballady i bilanse" - 1983)     

 

WIESŁAW ALEKSANDER KAŁABUN

*

* *

z popękaną paletą dłoni

czekasz nawiedzony przez charczące do krwi gołębie

aż puszczą zamki rygle

biała dłoń lokaja popchnie złotą klamkę

srebrny święty kiwnie do ciebie

uskrzydloną równiną i z dopełnienia przepowiedni

ścięty warkocz pierwszej miłości

uderzy o napięte płótno

więc czy czekać

zostawić ten ogień

którzy modli się w tle bitwy grunwaldzkiej

by potem skowyczeć przed śmiercią

że po tobie pieśń zatruta

nic zamiast piękna

oddawać w haracz nie możesz

(Z tomu "Psalmy pomyślności" - 1978)    

 

JÓZEF WIESŁAW ZIĘBA

W CZAS KWITNIENIA SADÓW

Przychodzę do was w czas kwitnienia sadów

wy którym obcy jest sok w wiosennych drzewach

i obca jest jeszcze lepka linia powstająca liścia

Przychodzę do was w czas kwitnienia sadów

jak pszczoła w nieświadomości swego zapylania

przychodzę do was z darem słowa

jak z ręką gdy pajęcza lina

pod stopą się waszą i wiatru zapada

Przychodzę do was w czas kwitnienia sadów

wy którzyście nie pojęli ziarna

któremu w pierwszym kiełkowaniu korzeń się podrywa

choć było tak bliskie spełnienia człowieka

Przychodzę do was w czas kwitnienia sadów

głosząc na kamiennych drogach prawo życia

(Z tomu "Świadectwo istnienia" - 1970)  

 

ZBIGNIEW WALDEMAR OKOŃ

PRZYJACIOŁOM SERDECZNYM

powróciliśmy w siebie jak do wzruszeń ciszy

w codzienność ziemi

w pejzaże lat

nad staw młodości

gdzie złote ryby dzieciństwa

milczeniem przepływają przez wodospad zdarzeń

chcę tobie Maćku

podarować

odloty ptaków z przeźroczystego nieba

wszeptane zmierzchem w niepewność łąki

na Nadtorowej

człowiek ogromnieje migotliwym czasem

ale

kurczy się jak krajobraz wkopany w ziemię

na granicy mroku

jak pęknięte lustro

pozostaje nicość

wracająca znikąd

a tobie Jasiu

oddaję senność wzgórz kredowych

zbiegającą pamięcią strumyka w dolinę wioski

gdzie Depułtycze jak bochen chleba

przysiadły snopami zbóż

i jak pierzchliwe dziewczęta w kucki za lasem

zakrywają wstydliwie

spódnicą zmierzchu

długie uda miedzy i kolana kłosów

tak chciałbym przywrócić

sobie i wam

zapach słońca nad szkołą

uśmiech dziewczyn pachnący sianem i kasztanami

cień pola w Depułtyczach

i blask ciszy na Nadtorowej

ale dziś mogę

tylko

siebie i was

ofiarować ziemi 

 

TADEUSZ ZYGMUNT

"WIATR OD MORZA"

P. prof. K. A. Jaworskiemu

Północ zawieje sztandarem biało-czerwonym -

Księżyc w miedzianych koliskach na morzu kona,

Ostatnim płomiennym słupem na czerwone wody się

kładzie.

(A może szumi legendę o Zygmuntowskiej Armadzie).

Godzinę zegar wybija z gdańskiego tumu.

(O swych dalekich podróżach Jana z Kolna duma. -

Ciemne rysują się drogi po falach błądzące ciemnych,

Ginące kędyś daleko u wrót olbrzymich tajemnic).

Księżyc utonął w odmętach i noc jest głucha

I morze chodzi okute w nocy łańcuch.

Ciemność rozpięła się orłem po wodach czarnych,

Słychać jak depce po morza piersiach mocarnych.

Piersi Bałtyku o piachy brzegów się krwawią,

Zawodzą pieśnią o przeszłej królewskiej sławie.

Z gdańskiego tumu wybija świtu godzina.

Młotem ozwało się serce morza z bursztynu.

(Piersią rumaka Bałtyku fale rozdziera,

Niosący wolność głębiom Rycerz-generał.

Na bursztynowe serce polskiego morza,

Pierścień zaślubin z Rzeczypospolitą złoży).

Nad dalą świt się rozpala, świt jeszcze wąski.

Wsłuchany w pieśń wiatru od morza, czuwa Stefan Żeromski

(Z tomu "Lirykon" - 1935)       

 

MIROSŁAWA KNORR

KONIK POLNY I MRÓWKA

Mrówka, co życie całe pędzi w twórczym ładzie,

Napotkała raz świerszcza: "E, ty darmozjadzie!

Cykasz sobie i skaczesz, i nie dbasz o żarcie,

A potem przyjdziesz z płaczem prosić o wsparcie!"

Na to konik: "O głupia mrówko nieżyciowa,

Co świat znasz z La Fontaine'a lub z bajek Kryłowa!

Żadnym nie jest mi wzorem twoja mrówcza praca:

Dobre podskakiwanie lepiej się opłaca!..."

(Z tomu "Ikebana z jeża" - 1967)        

 powrót