Tradycja jest jednym z elementów

naszej działalności dydaktyczno-wychowawczej


Mgr Karolina Uszczuk pracuje w I Liceum Ogólnokształcącym im. Stefana Czarnieckiego w Chełmie od 1.IX.1962 r. jako nauczycielka matematyki. W 1975 r. została zastępcą dyrektora szkoły, a od 1.IX.1981 r. pełni funkcję dyrektora tej placówki.
- Jak wspomina Pani swój pierwszy kontakt ze szkołą, którą Pani dzisiaj kieruje?

- Rozpoczynałam pracę rok po studiach, nie bez tremy zresztą, w szkole najbardziej w Chełmie znanej, w gronie doskonałych nauczycieli, ogromnie zaangażowanych w prace społeczną i zawodową, którzy wkrótce okazali się nie tylko wspaniałymi kolegami, życzliwymi doradcami, wymagający bardzo dużo od siebie, młodych kolegów nauczycieli, no i oczywiście od uczniów.

- A czy obecni nauczyciele są tacy sami?

- Myślę, że tak. Zresztą jest ich obecnie znacznie więcej - grono pedagogiczne liczy aż 35 osób. Od tamtego dnia zmieniły się znacznie warunki pracy w szkole, zwiększyła się ilość oddziałów, wprowadziliśmy profile nauczania, co stworzyło młodzieży większe możliwości realizowania swoich zainteresowań w zakresie przedmiotów nauczania, pogłębiania wiedzy specjalistycznej. A nauczyciele? Są na pewno tak samo zaangażowani w pracę dydaktyczno-wychowawczą szkoły, posiadają dużą wiedzę i umiejętności, są dla uczniów w wielu przypadkach autentycznymi autorytetami, szczególnie z zakresu wiedzy, której nauczają lub spraw wychowawczych. No i tak samo wiele wymagają od siebie i od uczniów, czego potwierdzeniem mogą być wyniki nauczania w szkole, liczny i udany udział młodzieży w różnego rodzaju olimpiadach przedmiotowych, działalność w organizacjach młodzieżowych, samorządowych, czy sukcesy w bardzo rozwiniętej działalności pozalekcyjnej, sportowej, kulturalnej itp.

- Jak z tego wynika dobra tradycja szkoły, rozsławiająca Czarniecczyków szeroko po kraju, nadal istnieje i jest - co najważniejsze - z powodzeniem kontynuowana.

- Tak. Jest to jedno z naszych świadomie postawionych i realizowanych zadań i obowiązków szkoły, obejmujących nie tylko nauczycieli i uczniów, ale także i absolwentów, rozsianych po całym kraju, dziś ludzi najrozmaitszych zawodów i środowisk, z którymi staramy się utrzymywać stałe kontakty. Tegoroczny Zjazd jest właśnie jednym z najpiękniejszych ogniw tej tradycji, która towarzyszy szkole już 70 lat.

- Ale czy ta tak starannie rozwijana i pieczołowicie przechowywana tradycja nie przesłania gronu pedagogicznemu i dyrekcji aktualnych, niełatwych przecież problemów współczesnego życia szkoły?

- Tradycja jest tylko - jak powiedziałam - jednym z elementów naszej działalności dydaktyczno-wychowawczej. Czas obecny niesie nowe problemy społeczno-polityczne, wychowawcze, kulturalne, naukowe i inne, które musimy na bieżąco uwzględniać w naszej pracy, realizować je zgodnie z programem nauczania, a tam gdzie trzeba, wykorzystywać wiedzę i doświadczenie nauczycieli i wychowawców w taki sposób, aby uczeń nie tylko uczył się, poznawał i pogłębiał wiedzę, ale stawał się także zaangażowanym podmiotem i współtwórcą tych wszystkich procesów i przemian. W szkole służy temu wiele form pracy. Są to zarówno szkolne organizacje młodzieżowe, samorząd szkolny, koła zainteresowań itp. Wiele uwagi poświęcamy także współpracy szkoły z rodzicami, z organizacjami, instytucjami i zakładami pracy współodpowiedzialnymi za proces wychowania młodego człowieka. Ogromne znaczenie w naszej pracy mają bezpośrednie kontakty młodzieży z wybitnymi ludźmi. Na stałe weszły do kalendarza szkolnego spotkania uczniów z wybitnymi i znanymi literatami, kombatantami, aktorami, działaczami społeczno-politycznymi, a takie spotkania jak z dr Jackiem Kajtochem, krytykiem literackim czy kilkakrotnie z Alojzym Zielińskim, I sekretarzem KW PZPR w Chełmie, były dla młodzieży niezwykle cenną lekcją wymiany poglądów i poznania wielu problemów istotnych dla polskiej literatury czy życia społeczno-politycznego naszego województwa.

- Pamiętam szkołę z lat sześćdziesiątych, kiedy byłem w niej uczniem. Dziś jest ona niby taka sama, ale jakże wiele się w niej zmieniło.

- Tak. Jest to po prostu konsekwencją nieubłaganie biegnącego czasu. Zmiany te objęły nie tylko nauczycieli - odeszło już na emeryturę najstarsze pokolenie chełmskich pedagogów. Zmienił się też sam proces nauczania i wychowania dostosowany do wymogów i warunków życia współczesnego człowieka.
Należało zadbać więc i o budynek szkolny, jeden z najstarszych i najpiękniejszych w Chełmie i poddać go gruntownemu remontowi zarówno zewnętrznemu jak i wewnętrznemu. Właśnie taki remont jest obecnie wykonywany. Na 70-lecie szkoły mają być wykończone wszystkie prace na zewnątrz budynku, a więc dach, tynki, rynny, elewacja itp. Prace wewnątrz szkoły potrwają jeszcze długo, a ich zakończenie planowane jest na 1986 rok.

- Jeśli budowlani dotrzymają terminu?

- Myślę, że dotrzymają, gdyż jest to pilna konieczność, jeżeli właściwie i skutecznie realizować mamy procesy dydaktyczno-wychowawcze. W szkole uczy się corocznie około 600 młodzieży w 19 oddziałach. Sal lekcyjnych w normalnych warunkach mamy po prostu za mało, gdyż jest ich tylko 19 łącznie z pracowniami. Nadzieję szybkiego zakończenia remontu wiążemy też z bardzo życzliwym i pełnym troski stanowiskiem władz partyjnych i administracyjnych naszego województwa i miasta.

- Wiem, że te i inne dydaktyczno-wychowawcze działania dyrekcji wspierane są przez działaczy społecznych, rodziców oraz prężnie działający Komitet Rodzicielski.

- Tak. I wypływa to chyba nie tylko z otwartości szkoły, jaką stosujemy w naszym działaniu, czy z aktywnej obecności naszego liceum w życiu społeczno-kulturalnym Chełma, lecz także, a w tym przypadku przede wszystkim, z sympatii głównie absolwentów do swojej "budy". To oni właśnie, absolwenci z różnych lat i różnych pokoleń, społecznie przygotowali obecny zjazd i 70-lecie szkoły. A jeżeli chodzi o remont, to poszli z nim bardzo daleko, gdyż powołali Społeczny Komitet Budowy Sali Gimnastycznej, chcąc zbudować tę salę w bardzo krótkim okresie. Chciałabym przy tym dodać, że sala gimnastyczna jest szkole bardzo potrzebna i marzeniem wszystkich nauczycieli i uczniów jest to, aby zamiar ten jak najszybciej zrealizować.

- Wypada więc życzyć, aby te piękne plany, tak bardzo szkole potrzebne, już wkrótce stały się faktem. Tylko czy nie zmienią one szkoły i czy zachowa ona swój dawny czar i urok, a także zapach kasztanów?

- Mam nadzieję, że nie zmienią. Chcemy zachować to wszystko, co jest najbardziej w naszej szkole chełmskie i niepowtarzalne, co korzeniami tkwi w tradycji i dniu dzisiejszym. Kasztany pachnieć będą zawsze, tak samo jak wtedy, gdy chodziliście do szkoły - a także rosnąć i trwać w pamięci wszystkich pokoleń Czarniecczyków. Szkoła jest przecież cząstką naszej młodości i naszych pierwszych młodzieńczych uniesień, planów, sukcesów i niepowodzeń.

- Cieszę się bardzo, że w tych Pani ta realnych, niemal matematycznie obliczonych planach rozbudowy i działalności szkoły, nie zabrakło tej odrobiny refleksji i zamyślenia, tak bardzo bliskiej tym wszystkim, którzy ukończyli Liceum im. Stefana Czarnieckiego w Chełmie. Dziękuję serdecznie za rozmowę.

- I ja dziękuję. Przy okazji chciałabym przekazać wszystkim absolwentom i wychowankom najserdeczniejsze podziękowania za pamięć o szkole, za liczne i ciągle wzruszające dowody przywiązania do niej, za godne rozsławianie imienia naszego liceum, wszędzie tam, gdzie żyją i pracują. Życzę wszystkim uczestnikom Zjazdu bogatego przeżycia i wrażenia pobytu w Chełmie oraz udanego spotkania z koleżankami i kolegami z ławy szkolnej.

Rozmawiał: (ozew)