STANISŁAW GOŁUB
Nowa tradycja w rodzinie czarniecczyków
"Dzisiaj po raz ostatni mieliśmy zajęcia lekcyjne. Mimo pozornej wesołości można było zauważyć przygnębienie i smutek, że to już koniec, że już nigdy w tym gronie nie spotkamy się na prawdziwych lekcjach, nie będziemy bać się klasówek z biologii, z matematyki..."
Kronika Klasowa Kl. IVa. 30.IV.1973.
5.IX.1981 r. odbył się pierwszy
klasowy zjazd absolwentów Liceum Ogólnokształcącego im. S. Czarnieckiego w
Chełmie. Do chwili obecnej zorganizowano ich sześć i, jak zapewniają uczestnicy,
będą one kontynuowane.
Powstała nowa forma, którą warto przybliżyć
czytelnikowi, ponieważ wchodzi do tradycji szkolnych spotkań po latach.
Ich
scenariusze były na ogół do siebie podobne. Spotkanie odbywało się w szkole z
wychowawcą, byłymi nauczycielami i, jeżeli została po remoncie, koniecznie w
dawnej klasie i starych ławkach, z dziennikiem lekcyjnym i odczytywaniem listy
obecności. Odbywały się nawet lekcje na tematy, jak np.: "Dorobek klasowy w
okresie 1973-1983" czy "W dziesięć lat później". Potem serdeczne
rozmowy już na równi dorosłości z nauczycielami, analizowanie największych
klasowych czy indywidualnych zdarzeń. Albo odwrotnie, rozmowy, jakby nadal było
się uczniami. Obowiązkowo wiązanka kwiatów złożona na płycie pomnika nauczycieli
i uczniów naszej szkoły, którzy polegli w czasie II wojny światowej. Wędrowanie
po szkole i odnajdywanie znajomych miejsc i koniecznie wspólne zdjęcie, często
przed budynkiem szkoły z charakterystyczną czaplą.
Przyjeżdżało na nie
przeciętnie 3/4 składu osobowego klas.
Po "uroczystej" części oficjalnej w
szkole spotykano się po południu lub wieczorem w salach klubowych, Zajeździe w
Janowie, na całonocnych imprezach. Wspominano, oglądano stare zdjęcia,
przeglądano kroniki klasowe, tańczono, a jedna z klas urządziła nawet zimowe
ognisko. Zawsze były to spotkania tylko koleżanek i kolegów - z wychowawcami -
bez rodzin, jak za dawnych "dobrych szkolnych lat".
Oto fragmenty relacji
osób, które organizowały takie spotkania, będąc jednocześnie ich uczestnikami.
Zbierałem je pod kątem odpowiedzi na dwa zasadnicze pytania: "Dlaczego się
spotykaliście"?, "Co było dla ciebie największym przeżyciem na tej
uroczystości"?
Oto niektóre z nich:
Krystyna Król-Mart. Opisuje moment
uroczystego rozpoczęcia spotkania przez wychowawczynię.
"Było to
niesamowite uczucie, jakieś dziwne napięcie i podniecenie, może takie, jakieś
towarzyszyło nam przed trudnymi lekcjami przed laty".
Ewa
Dziaduszyńska-Krawczyk.
"Znowu poczuliśmy się uczniami, znowu pojawiła
się pewna obawa, czy któreś z nas zostanie wezwane do tablicy, czy nie dostanie
dwójki. Czas jakby cofnął się. Każdy z nas został "odpytany" ze swojego życia w
ciągu minionego okresu i te zwierzenia stały się dla niejednego okazją do swego
rodzaju bilansu, koniecznością odpowiedzi na pytania: co zrobiłem? kim
jestem?"
Jerzy Cichowicz. "Nastąpiło to w czasie, gdy każdy z nas otrząsnął się już "ze snu o potędze", godząc się z własnym losem i uznając go za rezultat swych twórczych poczynań... Cudownym zaskoczeniem było dla mnie to, że nasze charaktery pozostały bez zmian... Jesteśmy bardziej doświadczeni, mądrzejsi, zasobniejsi w to lub owo, ale tak samo błyskotliwi, zawistni, śmieszni, gadatliwi, niezręczni, dowcipni jak przed 10 laty - wspaniali."
Trudno bez emocji ustosunkować się do tego, ale dla wszystkich, którzy się spotykali, była to chwila, gdy próbowali się odnaleźć takimi, jakimi byli przed laty - pełnymi energii i wiary, że potrafią zmienić świat. Mijanie życia i czasu było nieubłagane. Teraz już wiedzą, że świata nie da się zmienić, a czasu cofnąć na stałe też nie! Ale przez moment być uczennicą i uczniem, odnaleźć atmosferę tamtych chwil. Stąd jedna z klas po 20 latach od matury wystawiła zespół i rozegrali mecz piłki koszowej z aktualną reprezentacją szkoły! Przegrali, ale nie wynik był tu istotny, a odnajdywanie się. Patrząc na niektóre akcje pod koszem tych czterdziestolatków, nawet przeciwnicy byli zdumieni ich zgraniem i ambicją, i bili brawo. Okupione było to dużym zmęczeniem i bólem mięśni. Ale byli szczęśliwi, że znów czynili coś razem - coś bardzo ważnego dla nich.
Próbowałem jeszcze dowiedzieć się,
kto wpadł na pomysł takich spotkań. Poza jedna klasą - IVa prof. W. A. Pluty,
która zapisem w kronice klasowej z 8.VI.1973 postanowiła się spotkać 8.VI.1983
(zamiar swój zrealizowała 4 i 5.VI.1983), inne klasy naśladowały dwa pierwsze
zjazdy albo parę osób po prostu spotykało się prywatnie przez te wszystkie lata
po ukończeniu szkoły i postanawiało zorganizować zjazdy. Zawsze jednak musiały
się znaleźć energiczne jednostki, które, nie szczędząc wysiłku, doprowadzały
zrodzony zamysł do końca. Bywało i tak, że z tej grupki zostawały zaledwie dwie,
a nawet jedna osoba. Dwie klasy, mimo zamysłu i rozpoczęcia działań
organizacyjnych, nie zdołały tego zrobić. Zawsze jednak wymagało to dużego
nakładu pracy i poświęcenia wolnego czasu.
Wydaje się, że zjazdy szkolne są
imprezą zbyt dużą i przeładowaną programowo, aby zdążyć się spotkać przez
niecałe dwa dni z najbliższymi kolegami. Owszem, wszyscy utożsamiamy się ze
szkołą, jej tradycjami, patronem, legendami o nauczycielach, ale najbardziej
osobiste przeżycia - nasze dorastanie, odbywały się właśnie w klasie. Dlatego
zjazdy klasowe będą nadal organizowane, a przy okazji propagują zjazdy szkolne.
Jest jeszcze jeden powód organizowania. Ciekawe jest to, że na dotychczas
odbytych zjazdach postanawiano się spotykać już nie za 10 czy 20 lat, ale za 5!
Sprawiła to chyba niezwykła atmosfera tych spotkań i przemożna chęć wyrwania się
następny dzień lub dwa z obowiązków, trudnego przecież, codziennego
życia.
Chronologiczne zestawienie odbytych zjazdów klasowych.
1.
5.IX.1981. Kl. IVb. 1967-1971. Wych. prof. I. Stanisławska. Uczestniczyło 18
osób na 33 kończących szkołę.
2. 4-5.VI.1983. Kl. IVa. 1969-1973. Wych. prof.
W. A. Pluta. Uczestniczyło 21 osób na 39.
3. 10.IX.1983. Kl. IVc. 1969-1973.
Wych. prof. M. Rajewska. Uczestniczyło 25 osób na 42.
4. 9.VI.1984. Kl. IVb.
1970-1974. Wych. prof. P. Matysiak. Uczestniczyło 20 osób na 33.
5.
30.VI.1984. Kl. IVc. 1970-1974. Klasa żeńska. Wych. prof. K. Uszczuk.
Uczestniczyło 15 pań na 35.
6. 12.I.1985. Kl. XIb. 1961-1965. Wych. prof. J.
Grzegorczyk-Leszko. Uczestniczyło 27 osób na 42. Jedyny Zjazd po 20 latach od
ukończeniu szkoły!
Stanisław Gołub