ANNA KASZ

Nauczyciel, wychowawca i poeta


        O wartości szkoły świadczą przede wszystkim jej nauczyciele. Pamiętam ich wszystkich. Wykonywali swoje pedagogiczne i wychowawcze powinności z powołania, pracę swą traktowali jako misję, dbali o swój autorytet, a społeczeństwo zawód nauczyciela stawiało wysoko, ceniło i szanowało. Moi profesorowie gimnazjalni spełnili dobrze swoje zadanie. Odeszli już wszyscy. Zostawili po sobie pamięć ludzi pożytecznych i szlachetnych, mądrych i światłych. Wspominam ich z czcią i głębokim wzruszeniem, bo im zawdzięczam kształt swego życia, sposób myślenia i odczuwania.       Wszyscy oni byli mi bliscy, nie sposób jednak w tym miejscu przywołać wspomnienia o każdym z nich. Przypomnę więc tylko jedną osobę, z którą łączą się moje najmilsze przeżycia szkolne. Będzie to profesor Kazimierz Andrzej Jaworski - pedagog, wychowawca i poeta. Przybył do Gimnazjum im. St. Czarnieckiego z Seminarium Nauczycielskiego w Chełmie, gdzie pracował na pełnym etacie ucząc języka polskiego, w liceum podjął nauczanie dodatkowo. Został wychowawcą mojej klasy, wówczas VII-ej, w której miał również nauczać języka polskiego. Zafascynował nas walorami swej osobowości, zarówno jako wychowawca, jak i wykładowca. Traktował uczniów jak ludzi dorosłych, cenił ich godność, rozmawiał z nimi poważnie. Liczył się ze zdaniem swych wychowanków, szanował ich poglądy. Nie gorszył się młodzieńczymi swawolami, ale nie znosił objawów braku kultury. Starał się młodzież zrozumieć, usiłował pomagać jej w kłopotach szkolnych, a nawet osobistych. Był zawsze po naszej stronie. Budził zaufanie i uczucia przyjaźni.
Profesor Jaworski znał świetnie swój przedmiot i wiedzę swoją usiłował przekazywać w sposób atrakcyjny. Uczył patriotyzmu poprzez umiłowanie języka polskiego i literatury ojczystej. Czytał nam cichym, urzekającym głosem piękne wiersze spoza programu szkolnego, a przy ich analizie umiał wydobyć z uczniów właściwe spojrzenie na głębię treści i artyzm formy utworu literackiego. Lekcje języka polskiego stały się głębokim przeżyciem nawet dla tych, którzy dotąd niechętnie czytali lektury, a wypracowania odpisywali od kolegów.
Profesor Jaworski wymagał samodzielności myślenia, wnikliwej oceny, jak też szczerości wypowiedzi. Na lekcjach języka polskiego panowała idealna cisza, gdy profesor wykładał lub czytał wybrane teksty, a gwar w czasie kontrowersyjnych dyskusji nad treścią i formą utworu lub przy zespołowym ocenianiu pisemnych prac domowych. Żaden uczeń nie wahał się wypowiedzieć szczerze na omawiany temat, nie lękał się uwag nauczyciela, czy ironii lub szyderstwa kolegów. Wiele osób w klasie próbowało tworzyć wiersze. Profesor oceniał je i szczerze radził jednym kontynuować pisanie, innym delikatnie dawał do zrozumienia, że poetami nie zostaną. Nauczył cenić cudze zdanie, doszukiwać się wartości w postawach i poglądach innych ludzi. Wpoił w nas kulturę współżycia w zespole. W atmosferze rzetelnej pracy, przyjaźni, kultu dla literatury polskiej i języka ojczystego doszliśmy do matury. Pamiętam czerwcowy wieczór 1937 roku, gdy po złożeniu egzaminu dojrzałości przez ostatniego abiturienta naszej klasy VIII "a", poszliśmy wszyscy przed dom wychowawcy przy ul. Reformackiej, siedliśmy na schodach i na trawniku, oczekując powrotu profesora Jaworskiego ze szkoły. Chcieliśmy się cieszyć razem z nim, pragnęliśmy mu powiedzieć, że poszło nam dobrze. Wiedzieliśmy, że to jest dla niego ważne, że to i jego sukces.
A potem rozproszyliśmy się po świecie. Niektórzy rozpoczęli studia, które po dwu latach przerwała wojna. Wielu w czasie zawieruchy wojennej zginęło. Profesor Jaworski po obozowej gehennie, po strasznych przeżyciach - ocalał. Spotkałam go na ulicy Chełma w trzy dni po wyzwoleniu naszego miasta. Przywitaliśmy się serdecznie, opowiedzieliśmy sobie swoje losy z okresu okupacji i wtedy KAJ powiedział niespodziewanie: "Przyjdź jutro na Reformacką do Szkoły Pedagogicznej. Będziesz uczyć. Młodzież czeka na naukę 6 lat a nauczycieli brakuje". Nie pomogło tłumaczenie, że dwa lata filologii polskiej to za mało, aby być pedagogiem, że nie potrafię uczyć. "Potrafisz. Przypomnij sobie, jak ja ciebie uczyłem. Nie bój się. Pomogę ci. Studia uzupełnisz po otwarciu szkół wyższych". I tak dzięki swojemu wychowawcy w dniu 1 września 1944 roku, kiedy na ziemiach polskich toczyły się jeszcze walki, rozpoczęłam pracę nauczyciela-polonisty. 1 września 1984 roku obchodziłam jej czterdziestolecie.
Kazimierz Andrzej Jaworski był nie tylko wartościowym człowiekiem, świetnym nauczycielem i wychowawcą, był jeszcze (i to przede wszystkim) utalentowanym poetą. W latach 1944 i 1945 KAJ skupił wokół siebie wszystkich, których los skierował do Chełma, a którzy interesowali się literaturą lub pisali wiersze. Organizował spotkania u siebie w domu, wieczory literackie, spotkania społeczeństwa z pisarzami i poetami w Domu Kultury (dawnej resursie kupieckiej), w szkołach i instytucjach. Stworzył nawet teatrzyk dla dzieci. W tych poczynaniach udział brali: Jan Szczawiej, Zdzisław Popowski, Jerzy Ukleja, Tekla Kraluk, Czesław Janczarski, Jacek Bocheński, ja i inni, których nie zapamiętałam. Inicjatorem i duszą tej działalności kulturalnej był zawsze KAJ.
Dziś w przededniu Zjazdu b. wychowawców i Wychowanków Liceum Ogólnokształcącego im. St. Czarnieckiego w Chełmie wspominam go ze wzruszeniem jako swego nauczyciela i wychowawcę, a później serdecznego przyjaciela i kolegę.
Zostawił nam swoje wiersze i "Kamenę", która chociaż przeniesiona do Lublina, jest nam bliska, bo tu w Chełmie zainicjował ją i długo redagował profesor Jaworski, szerząc kulturę w regionie chełmskim, a później w całej Lubelszczyźnie. W wierszu "Do rodzinnego miasta KAJ napisał:

"Tu pomnik mój nigdy nie stanie:
nikt nie bywa w swym mieście
prorokiem,
Jednak wiem, że nawet w Hindustanie
w stronę Chełma spojrzę łzawym
okiem."

I rzeczywiście pamięci zasłużonego nauczyciela, wychowawcy i poety nie utrwalono dłutem w kamieniu, ale uczczono go inaczej. W budynku seminarium nauczycielskiego i liceum pedagogicznego, gdzie KAJ jako polonista pracował w pełnym wymiarze godzin w latach 1921-1939 i 1944-1949, mieści się obecnie Zespół Szkół Zawodowych nr 4. Z inicjatywy ówczesnego dyrektora tej szkoły i pisarza - Longina Jana Okonia, w roku 1976 nadano temu Zespołowi Szkół imię Kazimierza Andrzeja Jaworskiego. Od tej pory na sztandarze szkolnym widnieje nazwisko KAJ-a jako Patrona, a w budynku odsłonięto tablicę poświęconą KAJ-owi. Wybito też dwie wersje medali z popiersiem K.A. Jaworskiego i Z. Waśniewskiego - twórców "Kameny". Choć nie w kamieniu kute, ale są to trwałe pomniki hołdu i pamięci oddane wybitnemu nauczycielowi i poecie.